Opowiem Wam dziś o naszych wakacjach.
Obie rodziny mamy poza naszym miastem, więc wakacje wykorzystujemy na odwiedziny.
Jedną rodzinę mamy dosyć daleko(ok 500 km), więc nie bywamy tam często.
Ale jak już jesteśmy, to korzystam ile się da z domu i ogrodu. Na co dzień mieszkamy w dużym mieście i powiem Wam, że bardzo doceniam taką odskocznię, jakim jest wyjazd na wieś.
Wtedy nie planuję wielu wyjazdów, bo chcę skorzystać z ogrodu i całymi dniami jesteśmy na dworze.
I tak jestem wdzięczna za ten spokój. Moje dzieci jakby spokojniejsze na większej przestrzeni… Na herbatę z rana chodziliśmy jeszcze w piżamach. Huśtawka, hamak, albo trawa. Nic więcej nie było trzeba. Miałam czas na czytanie książek(swoich!) i zabawę z dziećmi. Szkoda, że nie mieszkamy troszkę bliżej. A może to właśnie dlatego, że jeździmy tam rzadko potrafimy docenić to miejsce.
Podczas tegorocznych wakacji mieliśmy w planach tylko 2 wyjazdy. Kraków (ogrody doświadczeń Lema) i Zalipie (o którym poniżej).
Zalipie to wieś położona w Małopolsce. Spora cześć domów na wsi posiada kolorowe, kwieciste malunki. Skąd to się wzięło? Wiele lat temu kobiety zaczęły bielić domy w środku (palono w piecach i ściany często się brudziły). Zaczęło się od białych packów z wapna robionych brzozowymi witkami. Potem pojawiały się wzory na ścianach, które z biegiem lat nabierały roślinnych kształtów. Teraz Zalipie to feeria barw.
Propagatorką była Falicja Curyłowa, która jako pierwsza wyszła ze swoimi malowidłami na zewnątrz domu. Za jej przykładem poszły inne malarki. Miała ona ponoć zdolność zjednywania sobie ludzi 😉
Do niektórych gospodarstw można było wejść i obejrzeć nawet dom w środku. My akurat wieś zwiedzaliśmy z przewodniczką (która jest mieszkanką Zalipia i sama też maluje razem z mamą, babcią i siostrą – tu możecie zerknąć, prowadzą też warsztaty Malowany miś ). Polecam takie rozwiązanie, ponieważ od razu usłyszycie trochę historii, możecie pytać no i od razu wiecie gdzie iść. Zwiedzanie Zalipia trwało ok 2 godziny, ale kolejne dwie zostaliśmy jeszcze i zwiedzałam (głównie z córką) okolice. No i robiłyśmy zdjęcia. Na moim Instagramie ( tutaj ) znajdziecie też kilka filmików.
Sama wcześniej słyszałam różne głosy o Zalipiu. Myślę, że w większości przypadków ktoś nie zdaje sobie sprawy, że to nie skansen, a wieś, w której mieszkają i pracują ludzie. Więc nie wszędzie wejdziecie, nie każdy dom jest pomalowany i czasem trzeba kawałek się przejść po prostu. My nie nastawialiśmy się na nic poza tym, że dowiemy się w końcu jak tam jest. Pogoda była wspaniała i spacer po wsi był dla nas przyjemnością. Może dla mojego męża mniej, bo trochę nosił naszego malca na plecach 😀
Po wycieczce do Zalipia pomyślałam, że pociągnę temat, bo dzieciakom bardzo się tam spodobało (szczerze mówiąc trochę mnie zaskoczyli, bo myślałam, że będą się nudzić 😉 ). Pomyślałam, że skoro nie udało nam się wybrać na warsztaty plastyczne, to zrobimy je sobie sami. Na ogrodzie oczywiście 😉 I dzieciaki malowały kwiaty – interpretacja dowolna, ale inspiracją była wycieczka do Zalipia.
A Wy jak spędziliście lato?
Zapraszam Was na mojego Instargama -> klik bo tam jestem zdecydowanie częściej, oraz na Facebooka -> klik